Świat jest szeroki!

Świat jest szeroki!

Rozmowa z Bartoszem Kozikiem, globalnym dyrektorem sprzedaży maszyn marki Dressta

– Gdy do naszej redakcji dotarła informacja o objęciu przez Pana funkcji globalnego dyrektora sprzedaży maszyn marki Dressta, uświadomiłem sobie, że od naszego pierwszego spotkania minie wkrótce piętnaście lat...
– To prawda, właśnie piętnaście lat temu rozpoczęła się moja przygoda z branżą. Podczas targów Autostrada w Kielcach prowadziłem prezentację rozściełaczy asfaltu dla firmy Volvo Maszyny Budowlane.

– Czy zmieniając pracodawcę nie myślał Pan o sprawdzeniu się w innej branży?
– Ani przez chwilę nie przyszło mi to do głowy. Nie oznacza to jednak, że spocząłem na laurach. Choć nie jestem inżynierem, to ciągle fascynują mnie potężne maszyny. Ja naprawdę lubię naszą branżę, w niej nie można się nudzić.

– Czy nie uważa Pan, że menedżerowie z branży maszyn budowlanych tworzą zamknięty krąg, niczym elitarne grono kierowców F1 czy skoczków narciarskich?
– To ciekawe porównanie. Na myśl przychodzi mi Noriaki Kasai, który mimo pięćdziesiątki na karku wciąż skacze, motywuje i inspiruje młodszych zawodników. Jego przykład jest mi szczególnie bliski, gdyż moja partnerka jest wielką fanką polskich skoczków. Siłą rzeczy i ja śledzę tę dyscyplinę.

– Czuje się Pan jak Kasai wśród skoczków?
– Poniekąd tak. Pozostałem w branży i staram się wykorzystywać jak najlepiej swoją wiedzę i doświadczenie i przekazywać je młodszym. Naturalną koleją rzeczy mają oni inne podejście, w większym stopniu wykorzystują na przykład nowe media, czerpią z nich wiedzę i komunikują się przez nie. Swoimi pomysłami wprowadzają powiew świeżości. Chcę z tego korzystać. Zdaję sobie sprawę, że muszę być teraz bardziej otwarty, by nie tłumić inwencji nowej generacji. Dressta ma zespół świetnych, młodych ludzi, którzy doskonale sobie radzą. Weźmy choćby naszego szefa sprzedaży na Afrykę. Jest nim młody Francuz, który włada czterema językami, w tym biegle polskim. Ma ciekawe pomysły, wykazuje się dużą inwencją. Jestem przekonany, że to właśnie z takimi ludźmi będą Państwo przeprowadzać wywiady w ciągu najbliższych lat, bo to oni będą mieli decydujący wpływ na rozwój całej branży. Często zastanawiam się, dokąd ich koncepcje zaprowadzą nas w przyszłości.

– À propos przyszłości… Czy uważa Pan, że w ciągu dekady na placach budowy królować będą maszyny, które będą obywać się bez operatorów?
– Wiele na to wskazuje. Staramy się, by maszyny były coraz bezpieczniejsze i łatwiejsze w obsłudze. W końcu dojdziemy do tego, że operator nie będzie zasiadał w kabinie, a w centrum sterowania, skąd w komfortowych warunkach wspomagany systemami będzie mógł kierować maszyną lub nawet zespołem maszyn. Jestem zwolennikiem wszelkich innowacji, które służą człowiekowi. Tak samo patrzę na kwestię napędu maszyn budowlanych.

– Wróćmy do teraźniejszości. Co skłoniło Pana do przyjęcia oferty nowego pracodawcy?
– Przede wszystkim chęć sprawdzenia się w nowych warunkach. Dressta stanowi połączenie polskiej tradycji z koncepcjami, które nie są ani amerykańskie, ani europejskie. To inna kultura pracy, której muszę się nauczyć. Zmienił się także język codziennej komunikacji. Uprzednio w pracy porozumiewałem się w języku angielskim. Teraz wiele rozmawiam po polsku, ale ponieważ mam też styczność z osobami z Państwa Środka, natychmiast po objęciu funkcji zacząłem się uczyć chińskiego. W nowej pracy spojrzałem nieco inaczej na świat. W poprzednich firmach koncentrowałem się na umacnianiu pozycji na rynkach, z którymi byliśmy doskonale obeznani. Teraz jest inaczej, Dressta musi wkraczać na nowe obszary, wywalczyć sobie miejsce na rynkach Afryki czy Ameryki Południowej.

– Jakie są Pana zadania jako globalnego dyrektora sprzedaży maszyn marki Dressta?
– Jestem odpowiedzialny za to, by sprzedawać na całym świecie jak najwięcej maszyn marki Dressta. Do niedawna koncentrowaliśmy się na rynkach wschodnioeuropejskich, gdzie mamy silną pozycję. W obecnej sytuacji trudno snuć plany działania w tym regionie. Dzisiaj rynki rosyjski i ukraiński w praktyce nie mogą być przez nas obsługiwane. A przypomnieć należy, że Dressta jest obecna na rynku ukraińskim od lat, mamy tu przedstawiciela i sieć sprzedaży. Gdy skończy się konflikt, jesteśmy gotowi do natychmiastowego powrotu. Nie będziemy musieli niczego nowego otwierać, bo niczego nie zamykamy. W miarę możliwości będziemy rozbudowywać swe struktury.

– Czasy są wyjątkowo niespokojne. Jak wobec tego ocenia Pan poziom trudności realizacji swych zamierzeń? Czy są one trudne, bardzo trudne, ekstremalnie trudne, a może wręcz niemożliwe do urzeczywistnienia?
– Obejmowałem swą funkcję w trakcie trwania pandemii koronawirusa. Teraz sytuację skomplikował dodatkowo konflikt zbrojny na Ukrainie. Moje zadanie jest zatem bardzo trudne, ale z całą pewnością ani ekstremalnie trudne, ani niemożliwe do wykonania. Świat jest szeroki, jest wiele rynków, na których możemy oferować nasze maszyny.

– Dokąd przeniesiecie swoje zaangażowanie?
– Najogólniej rzecz ujmując światowy rynek dzieli się na dwie sfery określone normami emisji spalin. Ukraina i Rosja to kraje, w których w tym względzie obowiązują takie same przepisy, jak w Afryce czy Ameryce Południowej. Specyfika pracy spycharki eksploatowanej w kopalni w Nigerii jest podobna do tej w Rosji. Oczywiście, maszyny różnią się nieco pod względem konstrukcyjnym, ale nie jest to problem. Różnice dotyczą na przykład układu chłodzenia. Maszyny Dressta pracują z powodzeniem w krańcowo odmiennych warunkach. Radzą sobie doskonale zarówno na syberyjskim mrozie, jak i w afrykańskim upale. Ich przystosowanie do warunków konkretnego rynku nie wymaga zatem większych zmian konstrukcyjnych.

– A co z bardziej wymagającymi rynkami, nie tylko w zakresie norm emisji spalin, na których Dressta musi mierzyć się ze światowymi potentatami?
– Dressta musi podążać za światowymi trendami oferując maszyny pożądane w USA czy Zachodniej Europie. Potrzeby tych rynków stale się zmieniają, sytuacja jest dynamiczna. Widać wyraźnie, że rynki zaliczane do najbardziej rozwiniętych nie absorbują już tak wielu ciężkich spycharek eksploatowanych na przykład w kopalniach odkrywkowych. Rosnącym zainteresowaniem cieszą się za to maszyny mniejsze, zwinniejsze i prostsze w obsłudze. A przy tym bardziej bezpieczne i wygodne. Dlatego już w tym roku Dressta zaoferuje całkowicie nowe modele spycharek. Da to możliwość umocnienia naszej pozycji na najbardziej wymagających rynkach. Choćby w Stanach Zjednoczonych. Tamtejszy rynek jest na tyle duży, że daje perspektywy wszystkim producentom. Dressta chce wyjść ze swoistej sfery komfortu i jeszcze mocniej akcentować swą obecność wszędzie tam, gdzie może stać się jeszcze bardziej rozpoznawalna. Mamy doskonały zespół i jasno sprecyzowane plany działania. Nie boimy się wyzwań i z powodzeniem możemy stawić czoła wszystkim konkurentom.

– A jak Pan widzi możliwość zwiększenia sprzedaży spycharek na krajowym rynku? W jakich jego segmentach można lokować maszyny?
– Polski rynek zaliczany jest do zaawansowanych, najbardziej wymagających. Mamy atuty, by konsekwentnie rozbudowywać na nim swą pozycję. Jak już wspomniałem, jeszcze w tym roku dokonamy kolejnego przełomu oferując polskim użytkownikom maszyny nowej generacji. Jak już wspomniałem będą one mniejsze, zwinniejsze, komfortowe i bardziej ekonomiczne w eksploatacji. Będą przystosowane do tego, by funkcjonować w różnych warunkach roboczych. Nie tylko na wielkich budowach w drogownictwie czy w kopalniach odkrywkowych, ale też w firmach komunalnych czy na mniejszych placach budowy. Z powodzeniem wykorzystywać będzie je można nawet w warunkach miejskich przy remontach infrastruktury.

– Wielkość sprzedaży to jedno. Dressta musi walczyć o każdego klienta i pamiętać jednak o nim także po transakcji.  Olbrzymie znaczenie dla ustabilizowania pozycji na wymagających rynkach ma przecież poziom obsługi posprzedażowej…
– Z całą pewnością kluczowe znaczenie mają wsparcie serwisowe oraz  szeroko pojęta sfera obsługi posprzedażowej. Ich kształtowanie to długotrwały proces. W wypadku Dressty trwa on od lat i jest dziś na bardzo wysokim poziomie. Dressta, którą traktować należy jako markę premium jest obecna od lat na najbardziej wymagających światowych rynkach. Zna ich potrzeby i specyfikę. Dokładamy wszelkich starań, by użytkownicy naszych maszyn byli w pełni usatysfakcjonowani z codziennej eksploatacji oferowanych przez nas maszyn.

– Co oprócz tego ma sprawić, by klient zdecydował się właśnie na Dresstę, a nie kupił spycharki innego producenta?
– Oprócz zapewnienia kompleksowego wsparcia technicznego jako decydujące czynniki wskazałbym wysoką jakość i przystępną cenę. Zwróciłbym też uwagę na to, że Dressta oferuje więcej niż nasi konkurenci. I nie jest to nasze ostatnie słowo. Finalizujemy właśnie kilka projektów, które będziemy sukcesywnie wdrażać. Nie mamy kompleksów. Jakość i poziom konstrukcyjny naszych maszyn są bardzo wysokie. To my oferujemy największy uciąg lemiesza w danej klasie, czyli innymi słowy najbardziej wydajną maszynę na rynku w konkurencyjnej cenie. Mamy najdłuższe oferty gwarancyjne. Koncentrujemy się na jakości. Odwołujemy się do bogatych tradycji, ale chcemy też jasno pokazać, że oferujemy nowoczesny sprzęt.

– Chcemy dowiedzieć się o Panu czegoś od strony prywatnej. Od jak dawna nie mieszka Pan w Polsce?
– Od ponad trzydziestu lat jestem poza krajem. Wyjechałem z Polski w wieku jedenastu lat. Od tej pory mieszkałem, studiowałem i pracowałem w wielu krajach. Każdy ma jednak swoje korzenie, miejsce z którego pochodzi i czuje się w nim u siebie. Dla mnie jest to Bytom. Często tu bywam, czuję się związany z Polską. Z pięcioletnią córeczką rozmawiam po polsku, choć na co dzień jest to dla mnie język trzeciego wyboru, po angielskim i niemieckim.

– Może Pan to łatwo zmienić. Objęcie nowej funkcji stwarza dobrą okazję do powrotu na stałe do Polski…
– Nowa praca nie oznacza dla mnie powrotu do kraju. Jestem jednak bardzo zadowolony, że znowu pracuję w Polsce i mam codzienne kontakty z rodakami. Jestem dumny z tego, że pracuję dla Dressty, firmy która udanie łączy bogate tradycje z najnowocześniejszymi technologiami.

Rozmawiał: Jan Barański

Ostatnio zmienianypiątek, 14 październik 2022 14:20
Powrót na górę