Samochód kontra maszyna? Zawsze bez szans…

Dwa wypadki z ostatnich dni dowodzą tego, co wiedzą wszyscy z branży – w konfrontacji z maszyną budowlaną samochód osobowy jest bez szans. Tak się składa, że w obu wypadkach nie zawinili operatorzy maszyn, nie zdarzyły się one na budowach...

 

Dwa wypadki z ostatnich dni dowodzą tego, co wiedzą wszyscy z branży – w konfrontacji z maszyną budowlaną samochód osobowy jest bez szans. Tak się składa, że w obu wypadkach nie zawinili operatorzy maszyn, nie zdarzyły się one na budowach.  W pierwszym z nich uczestniczyła minikoparka i opel. Nietypowa sytuacja, bo maszyna była przewożona na lawecie. Zagroziła pasażerom opla dopiero wtedy, gdy samochód osobowy wpadł na poprzedzający go pojazdi po prostu ściągnął na siebie transportowaną maszynę. Niby mini, a szkód narobiła jak większy model, uwięziła ponadto w pojeździe podróżującego na tylnej kanapie pasażera. Drugi wypadek jest jeszcze ciekawszy.

Określanie go mianem “wypadku” jest jednak pewnym nadużyciem. Otóż w Lany Poniedziałek pewien mężczyzna po kłótni z żoną, mając w żyłach ilość alkoholu gwarantującą fantazję, siadł za kierownicę swojej ładowarki teleskopowej i postanowił wywieźć na śmieci samochód swej połowicy. Nadział pojazd na widły i bez problemu odtransportował go w upatrzone miejsce. Miała to być kara za nieposłuszeństwo. Samochód został poważnie uszkodzony, a krewkiemu mężczyźnie grozi teraz kara do 5 lat więzienia…

Magdalena Ziemkiewicz

Powrót na górę