Jaki był rok 2020 dla działalności większości firm, wiemy wszyscy, choć znamy też i takie, które nie narzekają (i nie są to koncerny farmaceutyczne ani firmy kurierskie).  Nie mamy jednak wątpliwości, że wielu potencjalnych nabywców maszyn poważnie i dłużej niż zwykle wahało się nad inwestycją w nowy sprzęt. Nikt w końcu nie wiedział i nie wie, jak potoczą się losy światowej gospodarki. Skutki 2020 odczuł także wielki koncern Caterpillar.  Sprzedaż spadła o 22%. Pod koniec roku wyniki jednak zaczęły się poprawiać.

Choć wielu przedsiębiorców boryka się z olbrzymimi problemami, nie mając żadnej pewności, że ich sytuacja szybko się zmieni, w naszej branży wciąż jest nieźle. Są tacy, którzy w przyszłość patrzą wręcz z optymizmem, zwłaszcza poznając rządowe plany i deklaracje przyspieszenia inwestycji infrastrukturalnych. Ten optymizm gasi tylko jedna rzecz – już prawie rok temu przekonaliśmy się, że nie możemy być niczego pewni...

Punkt kulminacyjny załamania aktywności polska gospodarka ma już za sobą. Tego samego nie można jednak powiedzieć o sektorze budowlanym, który na wstrząsy reaguje zawsze z opóźnieniem. Dlatego też pierwsza połowa 2021 r. będzie dla polskiego budownictwa okresem pełnym wyzwań. Rynek wiąże duże nadzieje z nową pulą środków unijnych, jednak ich  wpływ na wolumen inwestycji zauważalny będzie najwcześniej w drugiej połowie 2021 r.