Opóźnienie czy tylko przesunięcie terminu?

Mimo że na placach budowy tempo robót nie spada, są i takie inwestycje, gdzie pojawiły się opóźnienia. Istotna dla mieszkańców stolicy budowa Południowej Obwodnicy Warszawy miała zakończyć się w sierpniu, a potem w październiku tego roku. Nie ma jeszcze ani tunelu, ani mostu. Oczywiście oba obiekty powstały, ale nie są skończone.  Kiedy jednak staraliśmy się dowiedzieć, kiedy ostatecznie uda nam się przejechać przez Wisłę nowym mostem, okazało się, że na budowie POW nie ma opóźnień. Jak to możliwe?

Mimo że na placach budowy tempo robót nie spada, są i takie inwestycje, gdzie pojawiły się opóźnienia. Istotna dla mieszkańców stolicy budowa Południowej Obwodnicy Warszawy miała zakończyć się w sierpniu, a potem w październiku tego roku. Nie ma jeszcze ani tunelu, ani mostu. Oczywiście oba obiekty powstały, ale nie są skończone. Budowę podzielono na trzy odcinki, za które odpowiadają trzej różni wykonawcy – to generuje dodatkowe problemy.
Kiedy jednak staraliśmy się dowiedzieć, kiedy ostatecznie uda nam się przejechać przez Wisłę nowym mostem, okazało się, że na budowie POW nie ma opóźnień. Jak to możliwe?

Z „opóźnieniem” mamy do czynienia wtedy, gdy zawini jedna lub obie strony umowy – wyjaśnia GDDKiA.  Czym innym jest „wydłużenie czasu na ukończenie robót”. Jest ono możliwe na warunkach określonych w umowie wówczas, gdy wykonawca przedstawi wyjaśnienia i poda powody, z których wynikać będzie konieczność wydłużenia czasu trwania kontraktu. Przyczyny te muszą być obiektywne i niezależne od stron. Z reguły wynikają one z czynników zewnętrznych, np. warunków gruntowo-wodnych, warunków atmosferycznych, odkryć archeologicznych itp., a więc czynników, których nie można przewidzieć czy też w sposób jednoznaczny opisać w umowie.
 - Kierowcy w tym roku wjadą na dwa z trzech odcinków z nowym mostem na Wiśle, a udrożnienie węzła Lubelska wyprowadzi ruch ze stolicy na wschód do autostrady A2 i w kierunku Lublina na S17. W połowie przyszłego roku planujemy udostępnić odcinek przez Ursynów, a wtedy kierowcy w pełni wykorzystają walory całej, 20-kilometrowej trasy. To nasz cel i będziemy do niego dążyć wspólnie z wykonawcami – obiecuje Tomasz Żuchowski, Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad.

Powrót na górę