Bauma ma się świetnie!
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 814 razy
Rozmowa z Grzegorzem Grabarczykiem, dyrektorem Biura Targów Monachijskich w Polsce
– Delikatnie rzecz ujmując minione dwa lata nie należały dla branży targowej do najłatwiejszych. Zapytamy zatem, jak zniósł Pan ten trudny okres?
– To prawda, ostatnie dwa lata były szczególnie ciężkie. Siłę napędową naszej branży stanowi przecież cykliczna organizacja imprez, a te były niestety permanentnie przekładane i odwoływane. Nie mieliśmy jednak takiej sytuacji, że targi przestały się odbywać, część z nich organizowana była wirtualnie lub hybrydowo. Obniżało to koszty, co w rezultacie otworzyło możliwość zniwelowania strat i spojrzenia w przyszłość z optymizmem.
– Doprawdy? Nie brak głosów, że branża targowa po tak dotkliwych ciosach się już nie podniesie… I nawet tak taka impreza, jak Bauma nie odzyska dawnego prestiżu…
– Nie mogę się oczywiście wypowiadać za wszystkich organizatorów targów, ale jedynie w imieniu Targów Monachijskich. Od samego początku mogły one liczyć na solidne wsparcie swych właścicieli, jakimi są kraj związkowy Bawaria i miasto Monachium. Wiedzą oni, że organizacja imprez targowych, szczególnie tak gigantycznych jak Bauma, przynosi nie tylko splendor, ale i dochody nie tylko im samym, ale całemu regionowi i funkcjonującym tam firmom. Zyskują działający branży hotelarskiej, gastronomicznej, transportowej, firmy budujące stoiska i porządkujące targowe tereny. Właściciele Targów Monachijskich byli od początku przekonani, że trzeba je wspomagać. Dzięki temu firma przy wsparciu udziałowców mogła przetrwać nawet najcięższy okres pandemii i związanych z nią obostrzeń.
– W branży nie brakuje głosów, że Bauma podzieli los paryskiego Intermatu i z targów globalnych stanie się imprezą regionalną, wyłącznie dla rynku niemieckiego…
– Zupełnie nie dostrzegam takiego zagrożenia. Bauma zachowuje swój globalny charakter. Tegoroczna edycja zapowiada się dokładnie tak, jak ostatnia przed pandemią. Zajęte są wszystkie hale, cały teren zewnętrzny, a lista wystawców zamknięta została pół roku temu. Być może nasza konkurencja życzyłaby sobie, żeby nasze targi straciły na znaczeniu, ale fakty mówią co innego. Zapewniam, że Bauma ma się świetnie.
– Skąd zmiana terminu Baumy? Tegoroczna edycja nie odbywa się tradycyjnie w kwietniu. Czy to nie błąd, bo przecież mówi się, że na jesieni czeka nas kolejna fala zachorowań powodowanych koronawirusem?
– Decyzja o przesunięciu terminu Baumy zapadła rok temu. Wynika to z faktu, że przygotowanie tak gigantycznych targów stanowi ogromne przedsięwzięcie wiążące się z olbrzymimi kosztami. Globalny charakter targów sprawia z kolei, że organizatorzy musieli brać pod uwagę interesy wystawców i gości, którzy do Monachium przyjeżdżają z najdalszych zakątków świata. To jasne, że ubiegłej zimy nie mogli być jeszcze pewni, czy obostrzenia pozwolą im choćby na samą podróż na Baumę. Pod względem epidemiologicznym okres zimowo-wiosenny jest najtrudniejszy, dlatego właśnie zdecydowano, że Bauma odbędzie się w październiku. Oczywiście wszyscy słyszymy, że koronawirus może powrócić, ale chyba nikt nie wierzy, że czeka nas lockdown na taką skalę jak wcześniej. Targi Monachijskie są całkowicie przekonane, że Bauma odbędzie się w terminie i na pełną skalę.
– Wspomniał Pan, że lista wystawców była ustalona już w styczniu. Wiele chińskich firm zrezygnowało z udziału w targach. Z oczywistych względów zabraknie też wystawców i gości z Rosji. W jaki sposób organizatorzy chcą skompensować te braki?
– Rosja na własne życzenie wykluczyła się ze społeczności międzynarodowej. Nie będzie zatem firm z Rosji, ale jest to kropla w morzu wystawców. Wiele firm chcących zaistnieć na Baumie jest na długiej liście rezerwowej, a teraz otrzymały szansę udziału w imprezie. Według danych organizatorów na targach będą 94 firmy z Chin. Pojawią się też wystawcy z Korei Południowej i Japonii, można więc powiedzieć, że Azja będzie mocno reprezentowana na Baumie. Luka została wypełniona w całości.
– Z udziału w Baumie rezygnują też potentaci. Ostatnio poinformowało o tym Volvo CE. Czy nie znajdzie naśladowców, a Bauma nie będzie tracić na prestiżu?
– Mogę uspokoić entuzjastów Baumy, że nie grozi nam pogłębienie tego zjawiska. Zdarzało się, że na Baumie zabrakło kogoś z grona gigantów. Decyzje o rezygnacji z targów zapadają na wiele miesięcy przed daną edycją i podobnie było teraz. Volvo CE ogłosiło, że nie rezygnuje definitywnie z Baumy, a jedynie z obecnej edycji. W Monachium nie zobaczymy tym razem także największego spośród polskich wystawców. Wielton, bo o nim mowa, poinformował o rezygnacji z udziału w targach. Powodem było nakładanie się terminów. Wielton nie jest w stanie odpowiednio przygotować się do dwóch imprez, które odbywać się będą niemal w tym samym czasie. Muszę też uspokoić, że na tegorocznej Baumie nie zabraknie wystawców z Polski. W roku 2019 było ich trzydziestu pięciu, teraz do tej liczby przybyło kolejnych dziesięciu. Na Baumę powrócił Pronar, który ma największe stoisko spośród polskich firm.
– A gdyby Bauma rozpoczynała się teraz, to jakie warunki należałoby spełnić, by wejść na targi? Nosić maseczkę, legitymować się paszportem covidowym?
– Dzisiaj sytuacja wygląda tak, że w Niemczech i w Bawarii zniknęły wszystkie obostrzenia związane z koronawirusem. W czerwcu byłem na targach IFAT, które wyglądały dokładnie tak, jak przed pandemią. Nie były wymagane testy, certyfikaty covidowe ani maski. Wszystkie stoiska były obsadzone, a hale pełne zwiedzających. Nie można być pewnym, że tak samo będzie w październiku. Jednak jeśli nawet powrócą pewne obostrzenia sanitarne, to moim zdaniem tegoroczna edycja Baumy odbędzie się terminowo i bez istotnych przeszkód.
– Wspomniał Pan o zwiększonej liczbie wystawców z Polski. A jakiej frekwencji zwiedzających z naszego kraju oczekuje Pan na tegorocznej Baumie?
– Trudno jest przewidzieć frekwencję na targach, które odbędą się dopiero za kilka miesięcy. Istnieją jednak pewne przesłanki, by patrzeć z optymizmem na liczbę gości z Polski. Jeśli spojrzymy na poprzednie edycje, to widzimy, że podczas dwóch ostatnich gościliśmy w Monachium po ponad sześć tysięcy rodaków, którzy zwiedzili ekspozycję. Gdyby targi odbyły się w kwietniu, to odwiedzający rzeczywiście mogliby mieć problemy z uczestnictwem. Jak przed chwilą wspomniałem, teraz jednak nie ma już takich obostrzeń jak wcześniej, więc liczyć trzeba na dużą frekwencję.
– Czy uczestnicy Baumy z naszego kraju liczyć mogą na wsparcie Targów Monachijskich? Chodzi o pomoc w dotarciu na targi czy organizacji ekspozycji…
– Klienci nie oczekują od nas pomocy w transporcie, gdyż sami świetnie organizują go sobie we własnym zakresie. Niegdyś współpracowaliśmy z biurami podróży, ale dzisiaj jest to zbędne. Polacy znają specyfikę Baumy, wiedzą, że zarówno zwiedzający, jak i wystawcy muszą się do niej odpowiednio przygotować. Choćby zawczasu zorganizować noclegi. Wiadomo, że w czasie Baumy znalezienie hotelu w Monachium w rozsądnej graniczy z cudem. Nikt nie jest w stanie zwiedzić też całości ekspozycji. Trzeba więc niekiedy zawrzeć kompromis z samym sobą i z czegoś zrezygnować. Niektórzy z targowych gości, którzy wybierają się po raz pierwszy, dopiero na miejscu przekonują się, że przed wyjazdem warto zaplanować ze szczegółami trasę zwiedzania i ściśle jej przestrzegać. Tylko pod takim warunkiem wynieść mogą maksimum korzyści.
– Znamy Pana jako zwolennika imprez targowych w tradycyjnej formie. Coraz częściej słyszymy jednak, że targi to przeżytek. Jak widzi Pan zatem ich przyszłość? Może staną się częścią wirtualnej rzeczywistości?
– Wykorzystanie nowych technologii komunikowania się było mocno dyskutowane, gdy targi nie mogły się odbywać się z powodu pandemii. Imprezy online mogły wtedy zastąpić targi w tradycyjnej formie. Jestem jednak rzeczywiście zwolennikiem imprez w tradycyjnej formie i wiem, że podobnie myślą organizatorzy Baumy. Wirtualna rzeczywistość może być doskonałym uzupełnieniem targów, ale nie może ich zdominować. Nic nie zastąpi kontaktu twarzą w twarz, dlatego też nie prowadzimy naszej rozmowy przez telefon czy komunikator. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że młodsza generacja może patrzeć zupełnie inaczej na tę kwestię. Jestem jednak pewien, że okulary VR nie zastąpią normalnego, tradycyjnego kontaktu. Ten, kto choć raz był na Baumie, z pewnością przyzna mi rację.
– Co będzie, gdyby targi miały się jednak nie odbyć? Organizatorzy mają plan B?
– Powtarzam, że nie biorę pod uwagę takiego zagrożenia. Jeśli nawet powróciłyby ograniczenia spowodowane koronawirusem, to organizatorzy są na to przygotowani. W takim wypadku Bauma odbyłaby się po prostu w zwiększonym reżimie sanitarnym. Tak jak wcześniej wspomniałem, wszystko zostało już przećwiczone w praktyce. Efekty okazały się zadowalające, zarówno organizatorzy, jak i targowi goście zdali egzamin.
– W ciągu dwóch miesięcy Monachium gościć będzie dwie gigantyczne imprezy – będące największym festynem ludowym na świecie święto Oktoberfest i Baumę czyli największe targi przemysłowe na świecie. Czy miasto podoła takiemu wyzwaniu?
– Terminy obu imprez się na szczęście nie pokrywają. Zdarzało się jednak w przeszłości, że Oktoberfest organizowany był równolegle z dużymi imprezami targowymi. I nie było z tym żadnych problemów. Wprost przeciwnie, targi i festyn znakomicie się uzupełniały. Po długim dniu zwiedzania ludzie z chęcią jechali na Oktoberfest, by ugasić pragnienie.
– Bardzo angażuje się Pan w targi. Czy w czasie wolnym też Pan o nich myśli? Co Pan robi, by oderwać się od obowiązków zawodowych?
– Jeżeli zbliża się wielka impreza, to oczywiste jest, że telefony od klientów dostajemy nawet w sobotę i niedzielę. Często więc praca wkracza do mojego życia osobistego. W wolnym czasie lubię aktywnie spędzać czas, codziennie przyjeżdżam do pracy na rowerze, a w weekendy zabieram małżonkę na dalsze wyprawy rowerowe.
– Macie Państwo ulubione miejsca i trasy?
– Jeździmy zarówno szosami, jak i po drogach gruntowych. W różne miejsca. Mamy taką zasadę, że wyjeżdżamy częściej, a bliżej od domu. Niektórzy się temu dziwią, ale to się naprawdę sprawdza. Łatwiej byłoby powiedzieć, gdzie nas jeszcze nie było, niż gdzie do tej pory byliśmy.
– Odwiedza Pan odbywające się w Monachium Międzynarodowe Targi Turystyki i Wypoczynku? Pewnie można tam zobaczyć najnowsze rowery i osprzęt...
– Jeszcze na nich nie byłem, ale to dobry pomysł, zawsze warto się wybrać na ciekawe targi. Ale nie zamierzam szukać na nich roweru. Ten na którym jeżdżę, doskonale służy mi od wielu lat i niech tak na razie zostanie. Jestem z niego bardzo zadowolony.
Rozmawiali: Jacek i Jan Barańscy